poniedziałek, 15 lipca 2013

1. Jeśli to miał być żart, to im kurwa nie wyszedł.

   New York. Miasto tętniące życiem, przez 24 godziny na dobę. To miejsce nie śpi.
   Pośrodku tego bagna, istnieje parę "opuszczonych" magazynów. Ludzie uważają je za zniszczone, lecz nikt nie wie co jest w środku nich. Strach oblewa każdego człowieka na myśl o nich. Z resztą, kto o zdrowych zmysłach, chciałby zapuszczać się do tej dzielnicy. Chyba tylko ci, którym życie nie miłe.
   Ja - Rose Calvin, właśnie znajduję się w środku jednego takiego magazynu, który służy mi za mieszkanie. Może z zewnątrz nie zachęca wyglądem, jednak w środku znajduję się całkiem przytulny domek. Sama urządzałam.
- Jaki jest twój następny cel, Rose? - Usłyszałam cichy głos Luke'a.
   Nastolatek usiadł na wielkiej, czarnej kanapie i napił się gorącej cieczy ze swojego kubka. Spojrzałam na niego z góry i podniosłam jedną brew.
- No wiesz, nie możemy stanąć w miejscu. Jesteśmy znani w całym stanie, jak nie dalej. - Kontynuował swoją wypowiedź.
   W milczeniu przekrzywiłam głowę. Muszę przyznać, że liczyłam na coś w rodzaju wakacji. W ostatnim tygodniu, wykonałam trzy misje. Nic wielkiego, lecz kolejne osoby musiały pożegnać się z życiem. Nie mam wyrzutów sumienia. Stanęli mi na drodze, a ja nie toleruje takiego zachowania. Możecie nazwać mnie zimną suką, ale mnie to nie ruszy, bo zdaję sobie sprawę, że nią jestem. I bardzo cieszy mnie ten fakt.
   Wiele osób zdziwi się, że dziewczyna może być powiązana z gangami. Ja wprowadzę was w jeszcze większy szok. Pełnie tu rolę przywódcy. Nieliczni wiedzą o moim stanowisku. Wolę zachować wygląd grzecznej nastolatki, aby łatwiej wbić nóż w serce ofiarom. 
- Proponujesz kogoś? - Postanowiłam w końcu się odezwać.
   Momentalnie na twarzy bruneta, pojawił się szeroki uśmiech. Parę niesfornych kosmyków opadło mu na czoło. Chętnie użyłabym tu słowa "słodki", lecz ono w zupełności go nie opisuje. "Niebezpieczny" - owszem.
- Czekałem, aż zadasz to pytanie. - Chłopak puścił mi oczko. - Blox.
   Gwałtownie zmarszczyłam brwi na dźwięk tej nazwy. Muszę przyznać, że nigdy o niczym podobnym nie słyszałam.
- Blox? - Głucho powtórzyłam, zakładając rękę na rękę.
   Towarzysz skinął głową i wziął kolejny łyk napoju. Próbowałam odtworzyć tę nazwę w myślach na wszelkie możliwe sposoby, lecz bezskutecznie. Nic mi to nie mówiło.
- Nie znasz ich?
- A powinnam? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
   Niespodziewanie, Luke zmienił pozycje. Odłożył naczynie na mały, szklany stolik i położył dłoń na kolanie, a drugą podrapał się po karku. Po jego postawie, mogłam zauważyć, że sprawa jest całkiem poważna.
- Powinnaś. Wyjechali ze wschodniej Kanady i pobijają kolejno stany. Maine, New Hampshire, Massachusetts - to ich zdobycze. Zgadnij co następne.
- Pennsylvania?
- Bingo! Uważam, że powinniśmy ich unieszkodliwić, zanim oni podejmą pierwszy ruch. Może i jak do tych czas szło im gładko, lecz teraz na drodze stoimy my.
   Starałam się szybko przeanalizować nowo zdobyte informacje. Dupki stawiają nas pod ścianą, musimy zainterweniować.
- Luke, zwołaj chłopaków i do północy chcę mieć wszystkie możliwe o nich informacje. Zacznijcie od kartotek policyjnych, nie chcę mi się wierzyć, że nie byli notowani. Chcę wiedzieć, kto jest ich przywódcą. Wszystko, wszystko co znajdziecie! - Niespokojnym marszem zaczęłam przemieszczać się po pomieszczeniu.
   Słyszałam cichnące kroki, co oznaczało, że Luke wziął się do pracy. Muszę przyznać, że nieco wyprowadził mnie z równowagi. Jeśli myślą, że z nami pójdzie im gładko, czeka ich bolesne rozczarowanie. Wakacje muszą poczekać.
~*~
- I co macie? - Zapytałam spokojnym głosem.
   Dylan rzucił na mały stolik stos papierów. Powoli podeszłam do nich i wyciągnęłam mały świstek. Na środku, dużymi literami widniało "Justin Bieber". Urodzony w Kanadzie, wychowywany przez matkę... notowany dwa razy. Albo policja jest ślepa, albo dobrze się kryję.
- W skład gangu wchodzą Max Gilver, David Jones, Joe McDewin, Jacob Franc oraz Justin Bieber. - Zaczął Jake, powoli przekładając kolejne kartki. - Ten ostatni jest ich przywódcą. Najmłodszy z nich - Jacob - Ma 18 lat, a najstarszy - Max - 23 lata. Są znani z cichych akcji i szybkich zabójstw. Policja zmaga się z nimi od miesięcy. Sami nie mają na ich temat dużo, tylko podstawowe informacje. 
- Jakimi autami jeżdżą, numer rejestracyjny? - Rzuciłam szybko. 
- Nic.
- Innymi słowy, w końcu jakiś prawdziwy przeciwnik. - Wtrącił swoje trzy grosze Tom, na co cicho prychnęłam. 
- Daję im góra tydzień, zanim zadam im ostatni cios. - Mruknęłam z dezaprobatą. - A macie chociaż ich portrety? 
- Nic. - Słowo jeszcze raz rozbrzmiało w powietrzu. 
   Ciche warknięcie wydobyło się z moich zaciśniętych ust. Nie uśmiecha mi się celować na ślepo. 
   Zacisnęłam dłonie w pięść i usiadłam na kanapie. Trzeba zlokalizować ich miejsce zamieszkania, inaczej będzie ciężko cokolwiek zrobić.
   Nagle usłyszałam cichy huk. Jak na komendę poderwałam się z miejsca, spotykając się ze zdezorientowanymi spojrzeniami grupy. Znów ten sam dźwięk. Jakby... strzał. Moja ręka powędrowała do tylnej kieszeni spodni, gdzie trzymałam broń. Zdecydowanym ruchem sprawdziłam, czy pistolet jest naładowany i odblokowałam zabezpieczenie. 
- Czy to strzały? 
- Prawdopodobnie. Robimy obchód. - Rzuciłam.
   Szybko skierowałam się do drzwi. W przestrzeni rozległ się kolejny dźwięk strzału. 
- Co za kretyn, do kurwy nędzy, strzela? - Przebiegło mi przez myśl.
   Mocniej zacisnęłam palce na spuście, aby być w gotowości. Na zewnątrz, uderzyło we mnie ciepłe, wiosenne powietrze. Przeszłam powolnym krokiem wzdłuż ogrodzenia i podjazdu, lecz nic nie zauważyłam. Strzał również się nie ponowił. 
- Jeśli to miał być żart, to im kurwa nie wyszedł. - Cicho syknęłam pod nosem. 
   Po dwóch minutach, spotkałam resztę przyjaciół. Każdy z nich, gestem dłoni wskazał, że nic nie znalazł. Zabezpieczyłam pistolet i schowałam do kieszeni. W moje ślady poszła reszta gangu i już po chwili znów byliśmy wewnątrz mieszkania. 
- Czy ktoś może mi powiedzieć co to było? - Westchnął Matt, siadając na kanapie. 
   Ja zajęłam miejsce na fotelu, który był najbardziej oddalony od towarzyszy. Podciągnęłam kolana pod brzuch i objęłam je ramionami. Blond pasma włosów, niesfornie opadły mi na twarz. Starałam się w spokoju przeanalizować ostatnie zdarzenia. Możecie mi zarzucić, że szukam igły w stogu siana, lecz miałam wrażenie, że ktoś wcale przypadkowo nie zaczął strzelać pod naszym magazynem. 
- Dylan... - Zaczęłam niepewnym głosem. - Czy to możliwe, aby Blox wiedziało gdzie mieszkamy? I czy przystąpiliby do działania tak szybko? 
   Moje pytania odbiły się echem po zebranych. Widziałam jak każdy z osobna, stara się przetworzyć moje słowa w pamięci. Moja intuicja podpowiadała mi, że to miało coś wspólnego z... przeciwnikami. 
- Nie mam pojęcia. - Odparł. - Nasz adres wcale nie tak trudno dostać, jeśli ktoś by się uparł. Jednak wątpię, aby chcieli tak szybko atakować. Myślę, że każdy ruch mieliby dokładnie przemyślany. 
- A czy można to odebrać za ostrzeżenie? 
- Myślę, że to bardziej prawdopodobne. Możliwe jest również, że to jakiś szczeniak dostał broń w swoje łapy i zaczął się nią bawić. 
   "Ale jaki szczeniak zapuszcza się w te okolice?" Chciałam zapytać, lecz wolałam to przemilczeć. Może na prawdę, zbytnio nad tym rozmyślam. Mój instynkt sam podsyła mi różne pomysły. 
   Cokolwiek to było, jest początkiem do czegoś głębszego. To właśnie podpowiadało mi serce.
~*~

   Justin POV 

- Co to za dziewczyna? - Zapytałem, wkładając do ust jeszcze jednego żelka.
   Palcem wskazałem na ładną blondynkę, która przebywała z Vivo. Była zdecydowanie młodsza ode mnie i zdawało się, że jest ważna w ich grupie. Może to laska któregoś z nich?
- A co? Podoba Ci się? - Joe poruszył brwiami w jednoznaczny sposób, za co walnąłem go po przyjacielsku w ramię. - Pamiętaj, że zadaję się z wrogami.
    Na jego słowa, wzruszyłem ramionami. Byłem tylko jej ciekawy. Zdawała się całkiem sporo o nas wiedzieć, więc musiała być zaufaną osobą. 
    Nagle dziewczyna wyjęła broń. O mało się nie zakrztusiłem na ten widok. Moje oczy śledziły, jak nastolatka ( bo prawdopodobnie nią była ) pewnie napełnia pistolet nabojami.
- Kto to do kurwy nędzy jest? - Warknął David. 
    Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie.
- Naładujcie swoje pistolety i nie wahajcie się ich użyć. Jeśli te przydupasy zdecydują się nas zaatakować, gorzko tego pożałują. - Nie mogłem uwierzyć, że jej delikatne usta, mogły powiedzieć takie ostre słowa.
- Nie martw się, nie mają z nami szans. - Mruknął jeden z kolesi.
    Blondynka posłała mu tylko słaby uśmiech i wyszła poza kadr kamery. W ich pokoju nastała cisza, zakłócana tylko przez szepty, które nie były przez nas słyszane. 
    Nie mogłem powstrzymać cichego chichotu. Dziewczyna ma coś do powiedzenia w ich gangu? Wydawało się, że wszyscy jej uważnie słuchali. Usunięcie ich, będzie jeszcze łatwiejsze niż przypuszczałem. Nikt nie pokona Justina Biebera, a z pewnością, nie dziewczyna.


***
 Cześć, cześć Wam! Mam nadzieję, że spodoba Wam się pierwszy rozdział :) Dodawajcie się do obserwowanych, drugi rozdział powinien pojawić się najpóźniej pojutrze ;)

Czytasz = Komentujesz 



11 komentarzy:

  1. Swietny blog. Nie moge doczekac sie nn :)
    Zapraszam do mnie: www.losted-angel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu ale Justin wydaje się pociągający . Mimo tego , że jest to zaledwie kawałeczek Jego ,, wypowiedzi '' to już go polubiłam :) .
    Rose wydaje się też ciekawą bohaterką . Już nie mogę się doczekać co będzie gdy się spotkają , hehehehe <3 .
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością .
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba x
    Tylko mam jedną uwagę, czy kolor tekstu może być jasny bo w pewnych momentach literki mi się gubią.

    Take care x

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki temu rozdziałowi już do końca zakochałam się w tym opowiadaniu <3 Jest takie intrygujące. Bardzo fajnie przedstawiłaś nam Justina i Melody. Biebera jako dupka, który myśli, że wszyscy powinni paść u jego stóp, a Calvin jako sukę, która nie ma uczuć.
    No to szykuje się igranie z ogniem.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. asdfisuikjfsfikfdlj czekam na następny rozdział gdbmjxdak *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oho, coś czuję, że akcja się rozkręci i to szybko :D Dużo czytam o Bieberze, jako dupku z gangu, to są chyba najlepsze opowiadania, tylko trzeba się dobrze wczuć. :D
    Melody ma fajny charakter, więc opisując ich przygody, proszę nie zjeb go, tak jak niektórzy. utrzymać charakter i wszystko inne jest naprawdę bardzo łatwe, jeśli się tylko chce :D
    Cóż, Calvin jest chyba stworzona do rządzenia tymi facetami. Bo jaki facet nie ulegnie seksownej blondynce? Hę? :D Tak sobie tylko mówię, nie żeby coś... Tak czy siak, mam nadzieję, że pojawi się coś więcej i nie przestaniesz pisać tego opowiadania ;)
    Weny ♥

    [yoour-eyes]

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie się zaczyna ;) :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku kocham to <3 1 rozdział i chcę więcej. Cudownie piszesz, masz ogromny talent

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeeejuś ! kocham to opowiadanie <333 czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. kidy nastpny,bo czkam i czekam, aż się doczkać nie moge

    OdpowiedzUsuń
  11. inne od reszty :D

    OdpowiedzUsuń